|
oczątki miasta Rydzyna
iasto Rydzyna powstało w pierwszych latach
XV wieku, stosunkowo późno w porównaniu z pobliskim Poniecem i Święciechową,
korzystniej położonych przy drogach handlowych z Poznania na Śląsk. Bardzo silnie
zabagnione i podlegające zalewom tereny nad Rowem Polskim leżały na południowo -
zachodnich rubieżach ówczesnego powiatu kościańskiego, bezpośrednio przylegając do
terytorium Śląska. Dolinę Rowu Polskiego okalały rozległe lasy. Warunki topograficzne
dały nazwę wsi, a później miastu Rydzyna. Wyprowadzana jest przez etymologów od
obfitości rydzów, ale bardziej prawdopodobne jest, że nazwa ta pochodzi od rdzawego
osadu do dzisiaj pozastawianego na podmokłych rydzyńskich łąkach przez rudy darniowe.
Pisano też, nazwa Rydzyna mogła pochodzić od formy dzierżawczej imienia Rydz, lecz
żadne źródła nie potwierdzają istnienia takiej osoby.
 d wczesnego średniowiecza po obu stronach rzeki rozwijało się
osadnictwo. Na niewielkiej przestrzeni pomiędzy Rydzyną a Tworzankami zachowały się
trzy grodziska, najlepiej zachowane pochodzi z X w. W wyniku stabilizowania się sieci
osadniczej w późniejszym okresie powstało na terenie dzisiejszej gminy Rydzyna kilka
wiosek. Najstarsze z nich, Jabłonna, Kaczkowo i Rojęczyn leżały po stronie Śląska. W
końcu XIV w. właścicielem Kaczkowa i Rojęczyna był Jan z Czerniny, członek możnego
rodu wywodzącego się z Wierzbna koło Świdnicy, lecz posiadającego małopolskie
korzenie. Mając liczne koneksje w Królestwie Polskim, uzyskał zgodę na zakup znacznego
obszaru ziem przylegających do jego śląskiej dziedziny. W 1393 roku zakupił Dąbcze, w
ciągu kilkunastu następnych lat został właścicielem: Rydzyny, Kłody, Pawłowic,
Robczyska, Moraczewa oraz leżących na północ od Leszna Drzeczkowa, Piotrowic,
Witosławia. Kupno Rydzyny miało miejsce, co najmniej w 1395 roku, wówczas to, bowiem
powstała tam z jego fundacji kaplica.
razu nic nie wskazywało, że właśnie
Rydzyna okaże się być ośrodkiem jego włości i stanie się miastem. Jeżeli prawdziwe
są przypuszczenia, as leżała na terenie dzisiejszego "Przedmieścia", była
niewielką "ulicówką" leżącą przy lokalnej drodze z Ponieca przez Tworzanki
ku Święciechowie. W kościelnej administracji podlegała parafii w Dąbczu. W 1403 roku
comes Jan występuje już z przydomkiem de Ridzino, a więc pan na Rydzynie. Czy była ona
wówczas już miastem, źródła milczą. Zachowana notatka z 1407 roku wspomina
burmistrza Marcina, wskazuje więc, że Rydzyna była już wtedy miastem. Prywatne miasto
Jana Rydzyńskiego lokowano na "surowym korzeniu", na terenie uprzednio
niezamieszkanym. Można przypuszczać, że wybór Rydzyny na główny ośrodek jego
rozległych włości, a następnie lokacja miasta, wiązały się z jego obronnym
położeniem pośród rozlewisk Rowu Polskiego oraz z faktem, że Rydzyna znajdowała się
pośrodku jego śląsko - wielkopolskich posiadłości.
akładanie miast prywatnych miało
podłoże ekonomiczne. Uprawiane przez mieszczan handel i rzemiosło, popierane
uzyskiwanymi przywilejami, przynosiły właścicielowi znaczne dochody. W zamierzeniach
Jana Rydzyńskiego jego miasto miało być znaczącym ośrodkiem wymiany handlowej ze
Śląskiem. Świadczy o tym uzyskany przezeń w 1409 roku królewski przywilej na handel
zbożem i bydłem. Rok później biskup poznański zezwolił na przeniesienie parafii z
Dąbcza do Rydzyny. Właściciel miasta ufundował kościół parafialny, pośród
mokradeł na wschód od rynku wzniósł warowny zamek. Jego konsekwentnie realizowane
zamierzenia, by z Rydzyny uczynić znaczące miasto, przerwała śmierć w 1423 roku.
Niestety, żaden z jego potomków nie dorównał rai ani majętnością, ani znaczeniem.
ZDZISŁAW MOLIŃSKI

owszechnie wiadomo, że Rydzyna i jej
okolice są bogate w ciekawe postaci i wydarzenia historyczne. Skutecznym sposobem ich
popularyzowania są organizowane od lat w Zamku w Rydzynie konferencje o tematyce
rydzyńskiej.
 d dawna ich stałym
współorganizatorem jest Towarzystwo Miłośników Rydzyny. Odbyła się już seria
sympozjów poświęconych Gimnazjum i Liceum im. Sułkowskich, międzynarodowa konferencja
na temat małych miast zabytkowych, konferencja "Sułkowscy - życie i dzieło".
Staraniem organizatorów zawsze było, by rydzyńskie konferencje miały odpowiedni
prestiż i szeroki oddźwięk w prasie. Pokłosiem każdej były również wydawane
materiały pokonferencyjne, w których publikowano teksty referatów autorstwa wybitnych
znawców poszczególnych tematów.
statnim z cyklu tych przedsięwzięć była
konferencja "Wielkie bitwy wojny północnej - bitwa pod Poniecem 1704", która
odbyła się 28 i 29 października pod naukowym przewodnictwem prof. dr. hab. Jacka
Staszewskiego. Konferencja składała się z części merytorycznej, wypełnionej
znakomitymi referatami naukowców: z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (prof. dr
hab. Jacek Staszewski, dr Andrzej Nieuważny, dr Stanisław Roszak), Akademii Podlaskiej w
Siedlcach (prof. dr hab. Marek Wagner), Muzeum Narodowego w Poznaniu ( kustosz Tadeusz
Jeziorowski), Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. J.A. Komeńskiego w Lesznie (dr
Maciej Pietrzak) i Wojewódzkiego Ośrodka Studiów i Ochrony Środowiska Kulturowego w
Trzebinach koło Leszna (mgr Marek Wróbel). Interesujący referat wygłosił również
gość ze Szwecji płk Jan Anderson, który przybył do Rydzyny w towarzystwie grupy
kolegów ze szwedzkiej jednostki wojskowej, kultywującej tradycje pułków walczących
pod Poniecem przed 300 laty. Organizatorzy konferencji zawdzięczają kontakt z nimi
Dominikowi Kucza, archeologowi z Rydzyny. Pośród znakomitych gości konferencji była
kilkunastoosobowa grupa Szwedów z kanclerzem Uniwersytetu w Sztokholmie Peterem af Trampe
z małżonką, przybyłych do Rydzyny na zaproszenie państwa Czajków z Trzebidzy.
onferencji
towarzyszyły pokazy jeździeckie na dziedzińcu przed Zamkiem w Rydzynie, poprzedzone
barwnym korowodem z Kłody do Rydzyny. W pokazach wzięły udział dwie grupy jeźdźców
- szwedzka, dowodzona przez kpt. Ulfa Rogemara ze Sztokholmu oraz polska - Ochotniczy
Oddział Kawalerii z Rogalina pod dowództwem Romana Kusza.
 ięknym dopełnieniem pokazów
konnych był spektakl plenerowy w wykonaniu Kieleckiego Bractwa Artyleryjskiego z Kielc.
Prawdziwy pokaz bitewny nie mógł obyć się bez markietanek, które zawsze towarzyszyły
wojsku. Były więc i w Rydzynie, w czterokonnej karecie, łaskawie "użyczone"
przez firmę Fenu z Leszna. Wieczorem w Sali Balowej Zamku odbył się uroczysty koncert w
wykonaniu Capelli Zamku Rydzyńskiego, któremu towarzyszyła prezentacja "malarstwa
Trzebidzy, prac artystów skupionych przy Ośrodku Jeździeckim państwa Czajków w
Trzebidzy. W czasie koncertu Towarzystwo Miłośników Rydzyny i goście ze Szwecji
wymienili stosowne podarunki.
onferencja "Wielkie bitwy wojny
północnej" była dużym przedsięwzięciem organizacyjnym i finansowym. Wielkie
słowa uznania należą się tym wszystkim, którzy zechcieli w różnoraki sposób
dopomóc, by stanowiła niezapomniane przeżycie dla wszystkich biorących w niej udział.
Była to liczna grupa osób organizujących konferencję oraz sponsorzy. Należą im się
serdeczne słowa podziękowania. Nie robili tego dla siebie, tylko dla Rydzyny.
ZDZISŁAW MOLIŃSKI

Jarosław Jankowski z Muzeum Rolnictwa i Młynarstwa w Rydzynie - o Bitwie z 1704
roku
ielka wojna północna (1700 - 1721)
zmieniła znacząco oblicze Wielkopolski. Zalewające nasz teren liczne oddziały wojsk,
biorących udział w konflikcie, grasowały, mordowały i niszczyły okoliczną ludność
Leszna, Rydzyny i Ponieca. Obraz zniszczeń dopełniła epidemia "morowego powietrza",
która dziesiątkowała całe wsie i miasteczka. Te okropne lata zarazy, od 1708 do 1711,
spowodowały tak dużą śmiertelność, że zatarły zupełnie wspomnienie wydarzeń tej
bitwy. Została ona zapomniana na około trzysta lat. Warto jednak przedstawić krótko
przebieg tej bitwy.
ok 1704 - ziemie leszczyńska, rydzyńska i
poniecka były pogrążone w bratobójczej walce między stronnikami Augusta II Sasa i
Stanisława Leszczyńskiego. W 1703 roku pojawiły się tutaj oddziały wojsk rosyjskich,
a w 1704 roku wojsk saskich. Ich pobyt znacznie osłabił działania Karola XII, króla
Szwecji i jego zwolenników w Wielkopolsce, szczególnie zaś stwarzał duże zagrożenie
dla pomyślnej elekcji nowego króla Stanisława Leszczyńskiego. Dlatego usunięcie wojsk
saskich stało się najbardziej istotną sprawą dla Karola XII oraz jego protegowanego
Stanisława Leszczyńskiego. Pod koniec października 1704 roku rozpoczęła się ofensywa
spod Warszawy poprzez Uniejów, Kalisz, Krotoszyn w kierunku południowo - zachodniej
Wielkopolski.
 ajgłośniejszym akordem tych
działań była bitwa pod Poniecem stoczona późnym wieczorem i w nocy z 7 na 8 listopada
1704 roku. Była wynikiem skutecznego pościgu, jaki wojska szwedzkie pod dowództwem
samego króla Szwecji Karola XII i króla Polski Stanisława Leszczyńskiego dokonały za
saskim korpusem generała von Schulenburga. Pod samym Poniecem przecięły mu odwrót
oddziały szwedzkie w sile około 7000 żołnierzy. Korpus saski liczył około 5000
żołnierzy, z których w bitwie brało udział prawie 3500. Cztery bataliony (Polacy)
pozostawione zostały w Poniecu na wypadek rezerwy, która miała wkroczyć w przypadku
przechylania się szali zwycięstwa na stronę szwedzką, była to liczba około 1400
żołnierzy. Wojska saskie, mając zamkniętą drogę odwrotu w kierunku Wschowy i
Saksonii, zostały zmuszone do rozpoczęcia bitwy. Poprzedził ją atak kawalerii
szwedzkiej, prowadzonej przez Karola XII na szyk bojowy piechoty saskiej, która broniła
się od opłotków Janiszewa do skraju lasu w kierunku północnym. Przed taborami
przedzielonymi armatami stały trzy bataliony piechoty. Pierwszy szereg żołnierzy
klęczał na jedno kolano ze spuszczoną bronią, drugi i trzeci gotowe były do strzału.
Atak był jednak słabo przygotowany, załamał się wkrótce po celnym ostrzale artylerii
saskiej.
asi, korzystając z zamieszania w szeregach
przeciwnika, wyszli na otwarte pole, szybko formując szyk bojowy. Dostępu na tyły
saskie bronił las, a szeroki rów z przodu uniemożliwiał szwedzkiej jeździe
przeprowadzenie ataku z całym impetem. Dzięki bardzo zdyscyplinowanej karności
żołnierzy udało się Schulenburgowi pięciokrotnie odeprzeć ataki ciężkiej
szwedzkiej jazdy konnej. Osobiście dowodził na linii obrony, otrzymał aż osiem kul.
Wybuchy dymu prochowego i ciemność spowodowały brak możliwości rozróżniania wroga.
Pod wieczór zaprzestano działań wojennych. Generał Schulenburg rozkazał
natychmiastowy odwrót w nocy. Na placu boju pozostawiono cały tabor wraz z rannymi i
zabitymi. Podczas ataku szwadronów kawalerii szwedzkiej zginęło kilkaset żołnierzy
saskich, ale straty po stronie przeciwnej były znacznie większe. Ogółem zginęło 500
żołnierzy saskich i około 1000 żołnierzy szwedzkich. Miejscem pochówku większości
zabitych są pola Ponieca i Janiszewa.
wycięstwo pod Poniecem uczyniło króla
Stanisława Leszczyńskiego jedynym panem na terenie Wielkopolski. Natomiast Karol XII
osiadł w Rawiczu, gdzie do końca lipca 1705 roku mógł kontrolować każdy ruch swego
protegowanego. Poniec obsadzony był przez Szwedów aż do końca 1705 roku.
JAROSŁAW JANKOWSKI

Wiatraki ziemi leszczyńskiej
eszczyńskie wiatraki stanowiły w XVIII
wieku największe skupisko tych obiektów w Polsce i Europie. Pojawiały się ze względu
na korzystną koniunkturę zbożową. Wówczas to zbudowano zespoły wiatraków liczące
po kilkadziesiąt obiektów. Otaczająca Leszno armada wiatraków liczyła w 1795 roku
około osiemdziesięciu czterech sztuk, do czasów współczesnych pozostały tylko dwa.
 rmada 39 rydzyńskich wiatraków okalała
Rydzynę na pobliskiej Młyńskiej Górze. Do dziś został tylko wiatrak "Józef".
To jeden z najpiękniejszych wiatraków w Polsce, w którym mieści się od roku Muzeum
Rolnictwa i Młynarstwa. Jest jedynym udostępnionym turystom.
Osiecznej z 18 wiatraków pozostały trzy.
W Śmiglu z pięknej armady zostały dwa. Warto dodać, że w Śmiglu przez kilkadziesiąt
lat istniała fabryka, wytwarzająca kamienie młyńskie zwane "francuzami",
będąca własnością pana Schneidera. Wytworzone koło młyńskie ważyło około tony.
wiatrakach przy sprzyjających wiatrach
można było zemleć od 1000 do 1500 kilogramów zbóż na dobę. Pracę wykonywano za
pomocą kamieni, które mielone były z kwarcu, profitu lub z masy karborundowej. "Leżak",
czyli kamień mlewczy, dolny był nieruchomy. Górny kamień ("biegun")
umocowany był pionowo w wale ("wrzecionie") i posiadał w środku otwór zwany
"okiem". Bruzdy na kołach były wykonywane ręcznie i ich głębokość
zależała od rodzaju mielonego zboża. Młotki, które były wykorzystywane do tych prac,
nazywano oskarami. Belki wykonywano zwykle z dębiny, a poszycie zewnętrzne z sosny.
Dobrze konserwowany wiatrak mógł przetrwać stulecia.
ajstarsza wzmianka o wiatrakach w Polsce
pochodzi z 1271 roku i dotyczy obiektu na ziemiach Pomorza. Większy rozkwit ich budowania
to wieki od XVI do XVIII. Warto w tym miejscu przypomnieć kilka faktów. W XIX wieku
rejon Wielkopolski słynął z zagłębia młynarstwa, było mniej więcej 3000
wiatraków, dzisiaj pozostało około 90, w tym większość w stanie kompletnej ruiny.
Wielka to szkoda, iż te obiekty kultury narodowej odchodzą w zapomnienie. Dziś mało
kto wie, że właśnie tym wiatrakom zawdzięczamy to, że Wielkopolska stała się
potęgą gospodarczą Polski.
iatraki znikają z naszego krajobrazu coraz
częściej. Pęd ku nowoczesności wielokrotnie był wielkim dramatem dla tych obiektów.
Dzięki ochronie konserwatorskiej oraz kilku społecznikom, którzy rozumiejąc powagę
historyczną, opiekują się wiatrakami inwestując czasem
"ostatni grosz", możemy je jeszcze podziwiać. Dzięki tym osobom o głębokim
patriotyzmie możemy dziś oglądać: galerie ludowe, muzea bądź spędzić czas w
pięknych kawiarenkach.
 ielka to szkoda, że nie potrafimy pielęgnować spadku po naszych
przodkach, którzy uważali, że nie ma rzeczy ważniejszej dla człowieka, jak chleb.
Zastanówmy się przez chwilę, czym dla nas jest chleb. Czy potrafimy go dziś
uszanować? Czy umiemy przekazać ten szacunek naszym dzieciom?
Jeszcze pozostało kilku "świadków" pięknej historii Polski. Szkoda, że ich
stan jest tak katastrofalny i za kilka lat nie pozostanie po nich śladu. Ale czy
potrafimy zrobić coś, aby ocalić wiatraki? Ostatnie "kolosy" możemy jeszcze
podziwiać w Wijewie, Kaszczorze, Miejskiej Górce, Kobylinie, Pawłowicach, Dąbczu,
Rydzynie, Kościanie, Śmiglu, Święciechowie, Krzywiniu i Lesznie. W znacznej
większości ich stan to agonia. Warto zadać sobie pytanie, co z ochroną prawną tych
obiektów, która leży na barkach właścicieli?
JAROSŁAW JANKOWSKI

Stanisław Leszczyński
rodził się we Lwowie, w domu swej matki
Anny z Jabłonowskich, córki wielkiego hetmana koronnego. Znawcy topografii dawnego Lwowa
dopowiedzą, iż dwór Jabłonowskich stał przy ulicy Zielonej. Przyszły pan na Rydzynie
i król Polski dzieciństwo i wczesną młodość spędził w pałacu Leszczyńskich w
Lesznie. Jego ojciec, "generał wielkopolski", czyli starosta generalny,
zapewnił mu staranne wychowanie, uczęszczał on do sławnego gimnazjum akademickiego, w
którym dobrze jeszcze pamiętano nauki Jana Amosa Komeńskiego, najwybitniejszego z
europejskich pedagogów tamtych czasów. Choć więc regularnych studiów Leszczyński
nigdy nie ukończył, jego wiedza i obycie z pewnością nie były dlań źródłem
kompleksów, tym bardziej, że odbył też podróż po Europie, z dłuższym pobytem w
Rzymie. Właśnie z "wiecznego miasta" został pilnie wezwany do Rydzyny, bowiem
śmierć króla Jan III zapowiadała elekcję nowego władcy, a głos Leszczyńskich
znaczył w Rzeczpospolitej bardzo wiele.
 tanisław Leszczyński zawezwany został
właśnie do Rydzyny, tam bowiem znajdowała się dopiero co wzniesiona rezydencja jego
ojca. Przybył on zapewne w lipcu 1695 r. Kilka miesięcy wcześniej, bo w styczniu tego
roku zajechał saniami do Zamku biskup żmudzki Paweł Sapieha. Ciekawą pamiątką z tej
wizyty jest opis pomieszczeń i zamkowego otoczenia, dzięki któremu wiemy, że zamek
budował Józef Szymon Belotti, architekt wilanowski, a pomagali mu artyści i
rzemieślnicy też uprzednio w Wilanowie pracujący. Ze Stanisławem Leszczyńskim bądź
nieco później, przybył do Rydzyny zdolny rzymski architekt Pompeo Ferrari, dwukrotnie
uhonorowany pierwszą nagrodą za swe projekty zgłoszone do konkursu Akademii św.
Łukasza. Ferrari został nadwornym architektem Leszczyńskiego. Przed oboma otwierała
się znakomita kariera, jako że Stanisław, po ożenku z najbardziej w Wielkopolsce
posażną Katarzyną Opalińską został wojewodą poznańskim i zamierzał uczynić z
Rydzyny rezydencję na miarę swego gustu i ambicji. Ferrari swe prace w Rydzynie
rozpoczął od skierowania fasady zamku ku miastu tak, by jego główna brama znalazła
się dokładnie na wprost ratusza. Kolejnym zamierzeniem miało być wytyczenie
łączącej zamek z rynkiem prostej alei, będącej osią widokową. Przypomnijmy, iż
dojazd od miasta ku zamkowi prowadził wówczas jeszcze tak, jak za czasów Jana z
Czerniny, drogą obok kościoła dzisiejszemu mostowi ze sfinksami. Z poczynionych
wówczas planów wiadomo, że miał zostać zlikwidowany ogród warzywny oddzielający
zamek od miasta, a po obu stronach nowej drogi stanąć miały zamkowe oficyny. Tak
pomyślanej osi widokowej nie dane było Leszczyńskiemu w Rydzynie zrealizować,
powstała w nieco zmienionym kształcie 50 lat później, już za czasów Sułkowskich.
Wszystkie wypadki wielkiej wojny północnej, w czasie której Stanisław Leszczyński
dostąpił wyniesienia na tron Polski, a która była też przyczyną opuszczenia przezeń
swego kraju sprawiły, iż prace w Rydzynie były zapowiedzią tego, czego Leszczyński
dokonał na obczyźnie. Polem dla jego szerokiego mecenatu artystycznego była przede
wszystkim Lotaryngia, którą otrzymał w 1738 r. po powtórnej utracie polskiej korony.
Ze swej rezydencji w Luneville uczynił europejskiej miary ośrodek życia intelektualnego
i artystycznego. Choć poza kościołem mauzoleum dla siebie i rodziny nie wzniósł
żadnej nowej budowli, wiele przez siebie zastanych ozdobił i uposażył. Jego ogromną
pasją było kształtowanie przestrzeni, architektura krajobrazu wokół rezydencji,
harmonijne ich łączenie z terenami otaczającymi. Głównymi akcentami są tam aleje
perspektywiczne wyprowadzane od fasad rezydencji. Wspaniałe realizacje tego rodzaju
można podziwiać w Nancy, Luneville, Commercy. Są one powszechnie podziwiane i
wszechstronnie opisywane, rzadko jednak ktoś pamięta, że na początku była Rydzyna.
ok 2005 obchodzony jest w Europie, a
szczególnie we Francji jako "rok oświecenia". W maju br zjadą do Nancy
prezydenci Francji, Niemiec i Polski, by wziąć udział w celebracji 250 lecia powstania
Placu Stanislas, najpiękniejszego jak się uważa placu Europy, wpisanego na listę
światowego dziedzictwa kultury. Od grudnia 2004 r. trwa w Nancy wielka wystawa
poświęcona Stanisławowi Leszczyńskiemu, która w kwietniu tego roku przeniesiona
zostanie na zamek królewski w Warszawie. O Stanisławie Leszczyńskim będzie głośno, a
zapewne najgłośniej o jego dokonaniach na obczyźnie. A przecież na początku była
Rydzyna!
ZDZISŁAW MOLIŃSKI

Dzieje Rydzyny
ą dwa powody, by Rydzynę, wielkopolskie miasteczko na
pograniczu z Dolnym Śląskiem zaliczać do najciekawszych miejsc w Polsce. Rydzyna jak
nigdzie w kraju zachowała swój barokowy układ przestrzenny, stanowiący harmonijną
kompozycję architektury i przyrody. Druga z osobliwości Rydzyny to nagromadzenie tak
wielu zabytkowych budowli skupionych na niewielkim obszarze miasteczka. W dzisiejszej
Rydzynie jest zapisana cała jej wielowiekowa i barwna historia.
 iasto
lokowane zostało w pierwszych latach XV w. przez rycerza Jana z Czerniny, którego
piękna płyta nagrobna przetrwała w miejscowym kościele parafialnym. W zamiarach jego
właściciela stać się miało ważnym punktem wymiany handlowej między Wielkopolską i
Dolnym Śląskiem. W 1410 r. staraniem Jana Rydzyńskiego, bo od swego miasta takie
przyjął nazwisko, przeniesiono do Rydzyny parafię dla pobliskich okolic, rok wcześniej
miasto uzyskało korzystne przywileje na handel zbożem i bydłem. Historia przeznaczyła
jednak Rydzynę do odegrania innej roli. Ani pierwszy właściciel Rydzyny, ani jego
następcy nie zdołali znacząco rozwinąć swego miasta. Zastygło ono w średniowiecznym
kształcie, w XVI w. zdominowane przez szybko rozwijające się miasto Leszno. Materialnym
śladem z czasów władania miastem przez Rydzyńskich jest usytuowanie rynku miejskiego,
kościoła parafialnego i zamku, który zachował znaczne partie murów z XV w.
końcu XVII w. Rydzyna i dobra ziemskie należące do
właścicieli miasta przeszły w posiadanie Leszczyńskich, panów na mieście Lesznie.
Życie miasta znacznie się ożywiło, jako że u stóp zamku wyrosła "fabryka"
dla przebudowy średniowiecznego zamku Rydzyńskich na magnacką rezydencję nowych
właścicieli. Produkowano cegłę, obrabiano kamień i drewno. W Rydzynie osiadło bardzo
wielu rzemieślników, nierzadko cudzoziemców. Rozwinęły się miejscowe cechy oraz
handel. Około 1700 r. mieszkańcem Rydzyny został sprowadzony przez Leszczyńskich z
Rzymu wybitny architekt Pompeo Ferrari, osiadł tu także przybyły z Czech zdolny
budowniczy Jan Stier. Obaj, jako "obywatele rydzyńscy", wznosili cenne budowle
w wielu miejscach Wielkopolski. W 1704 r. właściciel Rydzyny Stanisław Leszczyński
został królem Polski. W tych niespokojnych czasach toczącej się na ziemiach Polski
wojny północnej przebywał on głównie na zamku Rydzynie. Miasto widziało wówczas
wiele zjeżdżających tu poselstw i misji dyplomatycznych, m.in. z Węgier. Nieopodal
Rydzyny wojska szwedzkie i saksońskie stoczyły znaczną bitwę, nazywaną w historii
"Bitwą pod Poniecem". Wojna północna dotknęła też miasto bezpośrednio. W
1707 r. zostało spalone przez sprzymierzone z Saksonią wojsko rosyjskie. Spłonęła
drewniana zabudowa miejska, kościół parafialny, znacznie ucierpiał zamek. W 1709 r.
mieszkańców Rydzyny zdziesiątkowała epidemia dżumy, grasująca na terenach objętych
wojną. Epidemię tą upamiętnia figura Trójcy Świętej pośrodku rynku. Jedynym
świadkiem czasów sprzed pożaru miasta są mury rydzyńskiego zamku.
 o klęsce wojsk szwedzkich w bitwie pod Połtawą król
Stanisław Leszczyński emigrował, zaś jego miasto i dobra przejął przywrócony na
tron Polski August II Mocny. Odradzało się rzemiosło i handel, skierowane głównie na
obsługę lokalnego rynku. Rydzyńskie bory zostały mocno nadwyrężone, bowiem jak
zanotowano, w 1715 r. posiadała Rydzyna ponad 60 nowych budynków. W 1718 r. zbudowano
niewielki, drewniany kościół parafialny, zabezpieczono też wypalone skrzydła zamku.
Dwukrotnie przebywał w Rydzynie król August II, przyjmując na zamku poselstwo od porty
tureckiej oraz z Rosji. Do Rydzyny zwoływano na obrady senat Państwa.
owy rozdział dziejów miasta rozpoczął się w 1738 roku,
kiedy jej właścicielem został Aleksander Józef Sułkowski, który zakupił wszystkie
dobra króla Stanisława Leszczyńskiego. Podobnie jak Leszczyńscy, przeznaczył on
Rydzynę i jej zamek na swą główną rezydencję. A.J. Sułkowski, były minister króla
Polski Augusta III, zasłynął ze swych umiejętności dobrego gospodarowania. Pod jego
zarządem znakomicie rozwijało się miasto Leszno, leżące na ważnym wówczas szlaku
handlowym z Drezna do Warszawy. W kręgu jego oddziaływania gospodarczego znalazła się
i Rydzyna. Kwitło więc młynarstwo, sukiennictwo i płóciennictwo. W Rydzynie
mieściła się siedziba administracji dóbr. Wówczas to znaczną częścią
mieszkańców stała się ludność niemieckojęzyczna. Książę Aleksander Józef
zadbał również o wygląd swej rezydencji i miasta. Sprowadzony z Legnicy wybitny
architekt Karol Marcin Frantz odbudował zniszczony w 1707 r. zamek, wzniósł
zachowany do dzisiaj kościół parafialny, pomógł mieszkańcom w budowie nowego
ratusza. Nadawaniu Rydzynie splendoru magnackiej rezydencji poświęcił swą
działalność syn Aleksandra Józefa, książę August Sułkowski. Za jego czasów
Rydzyna w pełni zyskała znany dziś wygląd. Rynek jako centralny punkt miasta
przecięła oś widokowa, od północy zamknięta fasadą wzniesionego wówczas kościoła
dla ludności ewangelickiej, zaś od południa wieżą kościoła obecnie
nieistniejącego. Prostopadle do osi północ południe wytyczono "perspektywę"
na osi ratusz zamek, kontynuowaną dalej przez park. Obszerny dziedziniec honorowy przed
zamkiem półkoliście zamknęły zabudowania oficyn dworskich. Architekt Augusta
Sułkowskiego, Ignacy Graff wniósł do architektury Rydzyny elementy klasycyzmu zaś jego
plan miasta z 1784 r. uznany został za modelowy przykład osiowego powiązania miasta i
rezydencji. Za czasów Augusta Sułkowskiego, członka Komisji Edukacji Narodowej,
zapoczątkowane zostały silne tradycje edukacyjne Rydzyny. Sprowadzeni przezeń księża
pijarzy prowadzili znaną w Wielkopolsce szkołę średnią z internatem. Statut
zatwierdzonej w 1775 r. ordynacji książąt Sułkowskich przewidywał, iż po
wygaśnięciu rodu dobra ordynackie przeznaczone być mają na cele edukacyjne.
 1793 r. w następstwie II rozbioru Polski Rydzyna znalazła
się w granicach państwa pruskiego. Po długiej przynależności do powiatu
kościańskiego znalazła się wówczas w powiecie wschowskim. Miasto liczyło wówczas
1593 mieszkańców, istniało 10 cechów, przeważali młynarze, rzeźnicy i szewcy.
Równocześnie nastąpiło załamanie się finansów mocno zadłużonej ordynacji
książąt Sułkowskich. Wiele budowli bezpowrotnie zniszczało, m.in. kościół na
Kłodzie. Sytuacja gospodarcza Rydzyny nie poprawiła się w czasie przynależności do
Księstwa Warszawskiego (1807 - 1815). Ożywienie nastąpiło w czasie przynależności do
Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Około 1830 r. miasto Rydzyna przestało być prywatną
własnością Sułkowskich, w 1835 r. rydzyński rynek przecięła szosa z Poznania przez
Leszno do Wrocławia, w 1856 r. nieopodal Rydzyny poprowadzono łączącą te miasta
linię kolejową. Po reformie administracyjnej miast włączone zostało do nowo
utworzonego powiatu leszczyńskiego. W 1909 r. zmarł bezpotomnie ostatni ordynat
rydzyński. Zamek i dobra ziemskie wbrew statutowi przejęło Pruskie Kolegium Szkolne,
przekazując je następnie Komisji Kolonizacyjnej. W czasie pierwszej wojny światowej w
zamku i oficynach znalazł pomieszczenia obóz dla jeńców wojennych, Rosjan i Francuzów
wziętych do niewoli na polach bitew. Podobnie jak Leszno, Rydzyna nie była objęta
działaniami powstania wielkopolskiego.
a mocy traktatu wersalskiego 17 stycznia 1920 r. Rydzyna
znalazła się w granicach Odrodzonej Rzeczpospolitej. Jej zachodnie tereny w rejonie wsi
Tarnowa Łąka przylegały bezpośrednio do granicy z Niemcami. W 1921 r. rzemieślniczo
rolnicze miasteczko liczyło 1198 mieszkańców. Nie utraciło jednak swego znaczenia, o
czym świadczą wizyty najwyższych dostojników państwowych. W 1922 r. przebywał w
Rydzynie marszałek Józef Piłsudski, w 1925 r. prezydent Stanisław Wojciechowski, w
1928 r. prezydent Ignacy Mościcki. Rydzynę szeroko rozsławiało mieszczące się w
zamku Gimnazjum i Liceum im. Sułkowskich, eksperymentalna szkoła internatowa słynąca z
bardzo wysokiego poziomu nauczania. Dyrektorem szkoły był Tadeusz Łopuszański, były
minister Oświecenia Publicznego i Wyznań Religijnych. Mieszkańcami miasta stali się
wybitni profesorowie rodzinami oraz przybywający z całego kraju uczniowie. Obecność
tej szkoły korzystnie wpływała na życie miasta. Po reformie administracyjnej powiatu
leszczyńskiego w 1928 r. powstało wójtostwo obwodowe w Rydzynie, zaś w 1934 r. gmina
obwodowa Rydzyna. W 1934 r. miasto po włączeniu do swego obszaru terenów zamkowych i
wsi Kłoda liczyło 2300 mieszkańców, z czego 34 % stanowiła ludność
niemieckojęzyczna. W 1937 r. odsetek tej ludności zmniejszył się do 24,6 %. W 1939 r.
gmina rydzyńska obejmowała 11565 ha i liczyła ok. 4500 mieszkańców. W końcu sierpnia
1939 r. miasto zostało obsadzone przez żołnierzy 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich oraz
Batalionu Obrony Narodowej "Leszno". O świcie 1 września spadły na Rydzynę
pierwsze pociski artyleryjskie. Po zaciętych walkach, 4 września miasto zostało zajęte
przez wojska niemieckie. Okres ponad pięcioletniej okupacji zaznaczył się dla
mieszkańców Rydzyny przede wszystkim licznymi wysiedleniami ze swych gospodarstw oraz
prześladowaniami. W Dachau zmarł aresztowany w 1940 r. proboszcz rydzyński. W Kłodzie
i Robczysku istniały obozy pracy dla ponad 200 Żydów. Zamek po zniszczeniu wyposażenia
Gimnazjum im. Sułkowskich od 1940 r. stał się siedzibą internatowej szkoły
wychowującej młodzież w duchu narodowego socjalizmu. Tragicznym był ostatni dzień
okupacji, kiedy to za wywieszenie biało czerwonych flag rozstrzelano grupę młodych
mieszkańców miasta. Kilkanaście godzin później, już po wkroczeniu wojsk radzieckich,
mieszkańcy Rydzyny ujrzeli płonący zamek.
Zdzisław Moliński

Biała Dama
 Zamku w Rydzynie jest kaplica, przed nią pokój, a w nim obraz
kobiety wyższego stanu. Kim jest ta kobieta, kto malował jej portret, skąd się
wzięła w tym zamku? Nikt tego nigdy nie wiedział, nikt wiedzieć nie będzie.
braz ten nie ma nic uderzającego w sobie
oprócz surowego nieco spojrzenia i ręki nienaturalnie jakoś położonej. Palce zdają
się jakby przesilone, skościałe po jakimś czynie gwałtownym, może zbrodniczym. O nic
łatwiej wprawdzie jak o domysł podobny, w którym zapewne i cienia prawdy nie ma. Tu
przecież prędzej wypatrzyć by go można; stara bowiem i głucha wieść krążyła tu
kiedyś, jakoby przed niepamiętnymi czasy w miejscu tym jakaś zbrodnia spełnioną być
miała. Mówiono nawet i o dwóch sierotach, ale z taką niepewnością i ciemnotą
rzeczy, że nikt prawie wiary temu nie dawał. Bardzo rzadko o tym mówili ludzie, byliby
nawet wiecznie zamilkli, gdyby widmo ukazującej się niekiedy w zamku kobiety.
idmo to nie kłóci tak nielitościwie
spokojności, jak się to gdzie indziej dzieje. Spotykają je tylko niekiedy klęczące na
korytarzu i zatopione w modłach; gościom nawet nocującym w przykaplicznym pokoju,
cichym tylko o północy przypomina się stąpaniem. Niewiast jednakże i drobnych dziatek
snu nigdy nie przerywa, jakby na wrodzoną ich lękliwość względne. Jest przecież w
każdym roku jedna noc straszliwa, okropna, której nikt w zamku przespać nie może; tych
nawet, co nic nie widzą, nie słyszą, o niczym nie wiedzą, porywa jakaś gorączka
niespokojności. Zdaje się, że coś nadzwyczajnego przeczuwają w naturze. Przez całą
tę noc, choć niebo wkoło jest jasne, pogodne, zawsze się waży nad Zamkiem jakiś
obłok czarny, a pobliższe drzewa ogrodu, choć żadnym nie wzruszone wiatrem, dziwnie
szeleszczą. Już od jedenastej godziny słychać jakiś szum i łoskot w kaplicy, jakieś
wyraźne chodzenie i ustawianie sprzętów. Kryje się służba zamkowa, śmielsi tylko
bliżej przystępują, słuchają, zaglądają; twarze ich przecież bledną, wznoszą
się włosy, całe powietrze zda się jakąś nasiąkłe okropnością.
derza północ. Roztwierają się same
przez się drzwi kaplicy, zapalają się świece na ołtarzu, lecz jakimeś dziwnym,
bladym, błękitnym światłem; widmo kobiety w białej i długiej szacie, z
rozpuszczonymi włosy, wywiędłym boleścią obliczem klęczy przed ołtarzem. Nagle
zimno grobowe uderza wkoło; ukazuje się kapłan w ornacie ze mszą świętą idący.
Okropny widok!... Kapłan ten jest kościotrupem... głowa jego trupią, ręce kielich
niosące kościami tylko; poprzedzają go dwa małe szkielety w komżach. Jeden z nich
niesie ampułki, drugi mszał ogromny. Zaczyna się msza święta, kapłan składa i
rozkłada ręce, obraca się, przyklęka, czyta w mszale, gorąco się modli; dwa małe
szkielety zdają się modłom jego odpowiadać, żaden przecież głos, żadne westchnie
nie dosłyszeć się nie daje. W chwili tylko podniesienia ciała i krwi Pańskiej głuchy
odgłos kościanego dzwonka głębokie przerywa milczenie. Kończy się obrzęd; kapłan
zasiada w krześle - widmo przystępuje do spowiedzi. O, jakże gorąco modli się
wprzódy; jakiż to ciężar piersi jego rozpiera! Spowiada się, kapłan słucha i
długo, długo słucha. Ileż to łez i westchnień przerywa tę spowiedź! Wielki Boże!
Jakżeż straszliwym musi być wyznanie tego widma, jaka zbrodnia jego. Patrz! patrz, po
trupiej czaszce kapłana zimny pot zlewa się strumieniem, w wydrążonych oczach błyska
promień oburzenia, wiszący obraz kobiety cały czernieje, jakiś głuchy grzmot daje
się słyszeć nad zamkiem! Drobne dwa szkielety, klęcząc i modląc się, zdają się
błagać za winną. Wyznała już wszystko i schyla głowę, i bije się w piersi na znak
żalu i skruchy. Bije silnie - płacze i czeka. Czeka chwil kilka, wreszcie podnosi na
kapłana wzrok błagalny i mówi: - Przebaczenia! A kapłan jej grobowym odpowiada
głosem: - Nie w tym roku jeszcze! - I kiedyż, kiedyż! - odzywa się widmo. Kapłan
milczy. Wskazuje jej na dwa klęczące szkielety, znika, gasną świece, zamykają się
drzwi kaplicy, jęk tylko długi słychać za nimi i naraz wszystko cicho i ani śladu
tego, co przed chwilą było.
Lucjan Siemieński. "Podania i legendy polskie, ruskie i
litewskie(1845)".

Zamek w Rydzynie
 amek w Rydzynie zbudowany został w końcu XVII
wieku na murach zamku gotyckiego z pierwszych lat XV wieku, wzniesionego dla Jana z
Czerniny Rydzyńskiego. Zamek barokowy jest dziełem Włochów osiadłych w Polsce,
Józefa Szymona Bellottiego i Pompeo Ferrariego. Pierwszymi jego właścicielami byli
Leszczyńscy. Wraz z parkiem i przyległymi terenami stanowił najbardziej okazałą
rezydencję magnacką w Wielkopolsce. W latach 1705-1709 rezydencja króla Polski
Stanisława Leszczyńskiego. W czasie Wojny Północnej, w 1709 r. Zamek został
częściowo spalony przez wojska carskie. Na szczęście, nie uległy całkowitej
dewastacji wspaniałe sztukaterie i freski zdobiące sale paradne, będące dziełami
najwybitniejszych włoskich artystów pracujących w tym czasie w Polsce. Przyniosły
rydzyńskiej rezydencji zasłużoną sławę. Król Stanisław Leszczyński po utracie
korony udał się na emigrację. Po latach zasłynął w Europie jako książę Lotaryngi
i władca światły i dobroczynny. Jego córka Maria była królową Francji, żoną
Ludwika XV.
ról Stanisław Leszczyński sprzedał
Zamek Aleksandrowi Józefowi Sułkowskiemu. Nowy właściciel doprowadził go do dawnej
świetności. Architektem i realizatorem prac budowlanych był Karol Marcin Frantz. Zamek
otrzymał wówczas nowe dachy, rokokowy wystrój elewacji, okazały zespół głównego
wejścia. Prace nad upiększeniem Zamku i jego otoczenia kontynuował syn Aleksandra
Józefa, książę August. Klasycystyczne fasady otrzymały wówczas zamkowe oficyny, w
tym samym stylu ozdobiono Salę Balową. Wzniesiono budynki Pomarańczarni oraz stylowe
pawilony w parku. Książęca rezydencja Sułkowskich w Rydzynie w latach
osiemdziesiątych XVIII w. promieniowała na całą Wielkopolskę jako ośrodek kulturalny
(znany teatr dworski Sułkowskich) oraz ośrodek edukacji (gimnazjum księży pijarów).
Jeden z budynków tej szkoły istnieje jeszcze dzisiaj i jest szkołą publiczną.
 żywiony ruch budowlany w rydzyńskiej
rezydencji całkowicie ustał po drugim rozbiorze Polski. Niepospolitej chwały przydał
nazwisku Sułkowskich z Rydzyny dzielny, nieprzeciętnie zdolny Józef Sułkowski,
adiutant Napoleona, poległy bohatersko w Kairze. Nazwisko jego kuzyna Antoniego Pawła,
IV Ordynata na Rydzynie odnaleźć można na Łuku Triumfalnym w Paryżu. Ostatni z
książąt Sułkowskich na Rydzynie zmarł bezpotomnie w 1909 r. Dobra rydzyńskie wraz z
Zamkiem przejęte zostały przez władze pruskie. Na mocy traktatu wersalskiego
powróciły one do granic państwa polskiego. W oparciu o statut Ordynacji Sułkowskich, w
1924 r.; powstała fundacja imienia tego rodu, mająca za cel nadrzędny prowadzenie
działalności edukacyjnej. W 1928 r. w przystosowanym uprzednio Zamku otwarto męskie,
internatowe Gimnazjum im. Sułkowskich. Ciekawy program nauczania i wychowywania uczniów
był dziełem dyrektora tej szkoły, prof. Tadeusza Łopuszańskiego.
W czasie okupacji hitlerowskiej fundacja została zlikwidowana, zaś w Zamku urządzono
internatową szkołę hitlerjugend. W końcu stycznia 1945 r. Zamek w Rydzynie został
spalony. Pomimo upaństwowienia dóbr fundacji, prawnie istniała ona jeszcze w latach
1945-1951. Spalony Zamek czekał na nowego użytkownika do 1970 r. Po przejęciu przez
Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Mechaników Polskich (SIMP) został odbudowany;
zaś jego najpiękniejsze wnętrza odtworzono na podstawie zachowanej dokumentacji
fotograficznej z okresu międzywojennego. Prace zakończono w 1989 r. Zamek SIMP w
Rydzynie w 1994 r. otrzymał prestiżowe wyróżnienie międzynarodowej organizacji Europa
Nostra w uznaniu doskonałości restauracji wspaniałego Zamku barokowego.
Dawne wyposażenie wnętrz Zamku w Rydzynie uległo rozproszeniu jeszcze przed pierwszą
wojną światową. Nowo zrekonstruowane wnętrza urządzono w nawiązaniu do przekazów
historycznych. Na zamkowe kolekcje składają się obecnie m.in. komplety mebli, zabytkowe
ryciny, pamiątki po Sułkowskich, zbiory przyrodnicze (m.in. kolekcja motyli
tropikalnych, trofea łowieckie). Biblioteka gromadzi publikacje związane z dawnymi
właścicielami Zamku, Gimnazjum im. Sułkowskich z okresu międzywojennego oraz ze
Stowarzyszeniem Inżynierów i Techników Mechaników (SIMP). Zamek dostępny jest do
zwiedzania po uprzednim uzgodnieniu.
www.zamek-rydzyna.com.pl
Zdzisław Moliński

|
|